-Ale jesteś czerwona Domi... Co jest?- zaśmiał się chłopak.
Co!? Aha, miło wiedzieć... I co odpowiedzieć? Głupie bezsensowne problemy...''
-Mam czerwonkę- powiedziałam nawet się nie zastanawiając nad sensem tego zdania. Czy ja w ogóle wiem co to jest? Dominik ryknął śmiechem i zaczął turlać się po siedzeniach. Remo spojrzał się tylko na nas w lusterku wstecznym i też zaczął się śmiać.
- Z was to jednak mongoły są... Aż nie skomentuje... Chociaż?- Remo wyciągnął telefon z kieszeni i uruchomił snapchata:
-Witajcie kochani, jadę sobie właśnie z takimi dwoma mongołami... I spójrzcie tylko jak oni się zachowują, co ja z nimi mam?- Dominik dalej nie mógł się opanować, a wręcz przeciwnie, gdy Remik nagrywał snapy śmiał się jeszcze bardziej
- Oj Dominik, Dominik nie tak cię wychowywałem...- dokończył Remuś ze śmiechem.
Po chwili dalszych śmiechów dotarliśmy na miejsce. Temo ledwo wyszedł z samochodu, za bardzo skarżył się na ból brzucha, a Remo olał wszystko i pobiegł przytulić Nadię która biegła w jego stronę. To raczej co JA z nimi mam?? Dominik przeszedł z 5 metrów od samochodu i nagle zrobił prywatny strajk, bo przecież on nie może iść do domu z tak bolącym brzuchem, usiadł na ziemi i stwierdził, że dalej nie idzie. Bo po co? Najlepiej usiąść na ziemi, rozchorować się i mieć na wszystko wylane. A co tam?
-Dominik, nie wygłupiaj się, wstawaj- powiedziałam.
-Nie- i dalej szedł w zaparte.
-Ogarnij się chłopie... Rozchorujesz się- nabijałam się z niego.
-Nie- oczywiście on wie swoje.
-DOMINIK! Wstawaj no! To nie jest śmieszne.
-Ale ja chcę na ręce- odpowiedział poważnie. Przewróciłam oczami i podeszłam bliżej.
-Ale ja chcę na ręce- odpowiedział poważnie. Przewróciłam oczami i podeszłam bliżej.
-Wstaniesz? To wezmę cię na ręce- ŻART, gdzie ja, taka kruszynka, takiego grubasa. Chłopak odrazu się rozpromienił.
-To podaj mi rękę- wyciągnął dłoń w moją stronę. Chwyciłam za nią, a on nagle pociągnął mnie na ziemię, obok niego i znów zaczął się śmiać. Ma śliczny śmiech... Stop. Wróćmy do sytuacji. CAŁY DOMINIK. Bo jak? O nie, tego za wiele... Próbowałam wstać ale chłopak znów pociągnął mnie za rękę, tak żebym ponownie upadła.
-Oj siedź sobie, co ci szkodzi?- ale on tak na poważnie? W tej chwili ludzie giną, rodzą się, prowadzą wojny, a on chce żebym siedziała z nim na mokrej ziemi? A właśnie... Wspominałam już, że jest mokra?
-Oj siedź sobie, co ci szkodzi?- ale on tak na poważnie? W tej chwili ludzie giną, rodzą się, prowadzą wojny, a on chce żebym siedziała z nim na mokrej ziemi? A właśnie... Wspominałam już, że jest mokra?
-Co mi szkodzi? Pytasz co mi szkodzi? Wiesz co... Foch.- chciałam wstać ale oczywiście Domino musiał pociągnąć mnie za rękę, tym razem tak, żebym upadła na niego i bez chwili wahania zaczął mnie łaskotać. A wspominałam wam, że mam straszne łaskotki? Jak nie, to teraz wiecie. Śmiałam się jak wariatka siedząc na kolanach Dominika.
-Nadal jesteś na mnie obrażona? -zapytał Domino przez śmiech.
-N... Ni... Nie! Ale prze... Przestań!- powiedziałam niewyraźnie również przez śmiech. Chłopak po chwili przestał i dziwnym wzrokiem spojrzał mi w oczy a ja poczułam się jakoś niepewnie. Dominik powoli zbliżał swoją twarz do mojej i w ostatniej chwili odwróciłam głowę w zupełnie innym kierunku, wytrzepałam spodnie i wstałam.
-Powinniśmy już iść- stwierdziłam. Chłopak wstał i zaczęliśmy wlec się w stronę domu. I powiem wam, że w stu procentach była to niezręczna cisza. Weszliśmy do domu, gdzie Remo witał się już z Asią.
-A wy co tak długo? Myślałam, że was ktoś porwał! Oj, chodźcie tu do mnie!- Asia przyciągnęła nas do siebie i przytuliła:
- Dominik oprowadź Dominikę po mieszkaniu. Dobrze?- zapytała.
Temo zgodził się niechętnie zdejmując buty. Po chwili zrobiłam to samo i przeszliśmy do pokoju obok:
-Dominika bo ja...- zaczął niepewnie chłopak- ja chciałbym...
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejka naklejka! Witamy was po bardzo długiej przerwie. Przepraszamy za nią ale... Mamy wynagrodzenie... Dziś robimy maraton! Zapraszamy do czytania!
Komentujesz = MOTYWUJESZ
Komentujesz = MOTYWUJESZ

gites
OdpowiedzUsuń